niedziela, stycznia 06, 2008

Cocteau Twins

Parę miesięcy temu obiecałem,że zamieszczę trochę muzyki spod znaku 4AD. Czas spełnić tę obietnice. Na pierwszy ogień dwie moim zdaniem najlepsze płyty Cocteau Twins: Garlands i Treasure.
Blood Bitch
Wax and Wane
But I'm Not
Blind Dumb Deaf
Shallow Then Halo
The Hollow Men
Garlands
Grail Overfloweth
Dear Heart
Hazel
Hearsay Please
Blind Dumb Deaf
Speak No Evil
Perhaps Some Other Aeon

Skład
Elizabeth Fraser
Robin Guthrie
Will Heggie


Pierwsza została wydana w 1982 roku. Jest to bardzo mroczna płyta. Muzyka na niej zawarta opiera się na monotonnym rytmie wybijanym przez automat perkusyjny oraz imponującej linii basu wygrywanej przez Willa Heggie z dodatkami rozmytych dźwięków gitary Robina Guthrie. Całość okraszona jest nieziemskim głosem dziewiętnastoletniej wówczas Elizabeth Fraser. Na tym albumie, jak i zresztą na późniejszych Liz śpiewała w tylko sobie znanym języku. Może niektórych to zdziwi, ale dla mnie jest to płyta na mierę "Closer" grupy Joy Division.

Ivo
Lorelei
Beatrix
Persephone
Pandora (for Cindy)
Amelia
Aloysius
Cicely
Otterley
Donimo

Skład:
Elizabeth Fraser
Robin Guthrie
Simon Raymonde

Druga płyta uznawana jest za najlepszą w dorobku grupy . Całkowicie inna od pierwszej.
Wszystko tu jest lekkie i ulotne. Pejzaże malowane gitarami i śpiewem. Płyta dobra dla ludzi z depresją. Po jej przesłuchaniu, każdy kto ma choć trochę wrażliwości duchowej stwierdzi, że ten świat nie jest aż tak zły, skoro powstają takie arcydzieła. W Polsce sporym, wręcz kultowym przebojem za sprawą radiowej trójki stał się utwór "Pandora". Nie można nie znać tych dwóch płyt. Serdecznie polecam.

Garlands

Treasure

5 komentarzy:

jacyk pisze...

hello Atmosphere
z tych dwoch plyt ja wyzej stawiam Garlands pewnie dlatego ze od tego albumu rozpoczeła sie moja znajomosc z Cocteau Twins i jest bardziej melodyjny - natomiast Treasure to bardziej stonowana wrecz kontemplacyjna muza, nie na kazda okazje sie nadaje.

pozdro w nowym roku :)
jacyk

Anonimowy pisze...

Hey!
Jeszcze raz dzięki za wystawienie New Order kilka miesięcy temu.
Co do muzyki z uwielbianej przeze mnie wytwórni to "Garlands"/w edycji CD/ jest dla mnie najlepszą płytą pierwszej połowy lat 80-tych.
Ten mrożący krew w żyłach klimat utworów- to hipnotyzujący, to znowu odpychający mnie od głośników ,do tego zapomniany już Will Heggie- grający na basie i brzmiący jak należy ,"Fryzjerka"- której głos jest jak muzyczny instrument i wreszcie znak tamtych czasów -automat perkusyjny.To wszystko tworzy blisko godzinną przygodę pełną surowych dzwięków do której wracam regularnie.
"Treasure" -płyta hmm akademicka ,przyniosła grupie środowiskową sławę i wspólnie z wydaną również w 1984 płytą This Mortal Coil uczyniała 4AD -małą niezależną wytwórnię z Londynu rozpoznawalną także w Polsce.
A sam krążek? jest zupełnie inny-więcej tam plam dzwiękowych ,mniej chropowatości niż na przejściowym albumie "Head Over Heels".Pozostawia mnie jednak obojętnym mimo w/w zasług.Gdy mam ochotę na Cocteaux z tego okresu to puszczam cd single "The Spangle Maker" lub "Aikea-Guinea". Krążek ten jednak do teraz pozostał wizytówką grupy ,więc jeśli ktoś go jeszcze nie zna powinien uczynić to bezwłocznie.
Pozdrawiam.

AtmoSphEre pisze...

Single w twórczości Cocteau Twins to równie ważne wydawnictwa, co albumy. Moją przygodę z tą grupą rozpocząłem od maxi singla Echoes In A Shallow Bay i pozostaje on do dzisiaj największym według mnie jej dokonaniem dokonaniem. Może to niektórych zszokuje ale stawiam tę płytkę na równi z dokonaniami Pink Floyd. Niebawem zamieszczę nagrania z tej cudownej płytki.

9/1/08 22:47
Usuń na zawsze

ferdw pisze...

Thank you so much for the music. I notice that The Hollow Men is missing from Garlands. As it bears the same name as the Eliot poem I would really like to hear it. Could you possibly upload it?

Marcin pisze...

Jeden z niewielu zespołów zupełnie niemożliwych do sklasyfikowania. Jednym słowem: anielska muzyka. Pozdrawiam.
Marcin
http://psychosonda.blogspot.com